„Cellulit to prawie drugorzędna żeńska cecha płciowa. Jak można usunąć cechę płciową za pomocą kremu? Te wszystkie kremy potrzebne są jak łysemu grzebień”.
Mit o nieprzydatności kremów i zabiegów antycellulitowych jest jednym z najpopularniejszych mitów urodowych. W książce „50 mitów o urodzie” autorka, Tijna Orasmae – Meder, bierze go pod lupę, tłumacząc metody walki z cellulitem, pod względem przyczyn i okoliczności jego powstawania.
W książce zostaje postawiona jasna teza – cellulitu da się pozbyć za pomocą kremów. Nawet jeśli nie uda nam się go pozbyć całkowicie, możemy znacznie zmniejszyć jego widoczność. Warunkiem tego jest jednak znajomość działania preparatów antycellulitowych. Autorka podzieliła je na dwie grupy:
Venotoniki : zawierające mentol, kamforę oraz podobne składniki dające efekt chłodzący, które podwyższają napięcie naczyń, normalizują przepływ krwi oraz zmniejszają obrzęki. Do tej samej grupy zalicza się preparaty wzmacniające ściany naczyń krwionośnych takie jak wyciąg z kasztanowca zwyczajnego (horse chestnut seed extract), escyna ( aescin), eskulinę (aesculin), wyciąg z czerwonycm winogron(red grape extract) i zielonej herbaty (green tea extract).
Lipolityki: czyli preparaty spalające tłuszcz. Najpopularniejszym z nich jest kofeina (caffeine). Stężenie tego składnika w kremach antycellulitowych wynosi 3-5%.
Jak i kiedy je stosować? Według autorki książki należy stosować oba rodzaje preparatów, ale w zależności od faz cyklu. Wydaje się być to bardzo logicznym stwierdzeniem, zważywszy na zmiany hormonalne jakie zachodzą w naszym organizmie każdego miesiąca, a które mają wpływ na rozwój cellulitu. Tak wygląda zatem antycellulitowy plan działania, według faz cyklu:
Pierwsza faza, trwająca 12-14 dni powinna być fazą aktywnej walki z cellulitem. W naszym organizmie dominują wtedy estrogeny – czujemy się wspaniale w swoim ciele, nasza cera jest pełna blasku, nie mamy podwyższonego apetytu. W tym okresie łatwiej nam pozbyć się tłuszczów. Dlatego powinnyśmy sięgać po preparaty z lipolitykami. Kremy zawierające kofeinę, mogą nieprzyjemnie pachnieć spirytusem, ale naprawdę działają. Pierwsza faza cyklu to dobry moment na poddanie się zabiegom antycellulitowym w salonie. Owijanie, z wykorzystaniem środków na bazie kofeiny, a także innych produktów rozszczepiających tłuszcz, takich jak teofilina (theophylline) i guarana (guarana extract) w połączeniu z intensywnym masażem, ma szansę skutecznie przeciwdziałać cellulitowi.
Druga faza cyklu, to faza profilaktyki. Nasz organizm produkuje najwyższe dawki progesteronu – hormonu, który sprzyja zatrzymywaniu się wody oraz syntezie tłuszczów. Wtedy rozwój cellulitu postępuje najbardziej. Jeśli teraz odpuścimy sobie zabiegi zatrzymujące ten proces – nasz cellulit zacznie z miesiąca na miesiąc stawać się silniejszy. Nie stosujemy już jednak kremów z kofeiną, ponieważ nie są one w stanie przeciwstawić się działaniu progesteronu. To czas na stosowanie preparatów pobudzających obieg krwi i limfy, powstrzymujących zastój płynów. Oprócz produktów z napisem „ antycellulitowy”, przydatne mogą okazać się także specyfiki na obrzęki i ciężkość nóg – takie, które znajdziemy w aptece. W drugiej fazie cyklu, zabiegi antycellulitowe w salonie, powinny być ukierunkowane na drenaż oraz schładzanie – autorki książki rekomendują taki zabieg dwa razy w tygodniu, jako efektywną kurację.
Z badań wynika, że u kobiet mających krótszy 21-25 dniowy cykl menstruacyjny cellulit rozwija się rzadziej i postępuje wolniej, co dało Tijnie podstawę do stworzenia powyższego schematu antycellulitowego. Autorka, jako kosmetolog z wieloletnim doświadczeniem – wykorzystywała swój plan do zabiegów dla swoich klientek. Widząc pozytywne efekty, zaczęła propagować swój schemat walki z cellulitem wśród innych kosmetologów.
„50 mitów o urodzie” to książka stworzona przez dwie autorki :
Janę Zubcową – dziennikarkę, blogerkę urodową, byłą dyrektorkę Działu Urody Harper’s Bazaar oraz Tijnę Orasmae Meder – lekarz kosmetolog, z dwudziestoletnim stażem międzynarodowym, kreatorka własnej marki kosmetycznej.
Publikacja powstała w wyniku doświadczeń obu pań w branży urodowej. Każda z nich spotkała na swojej drodze mnóstwo kobiet, które mimo wykształcenia i rozeznania w temacie pielęgnacji, hołdują nieprawdziwym wyobrażeniom o tym, jak o siebie dbać. Okazuje się, że owe stereotypy mają charakter międzynarodowy.
Po co do kremów dla ludzi dodaje się roślinne komórki macierzyste? Czy istnieją kosmetyki, które nigdy nie powodują alergii , a witamina C jest niezastąpiona w pielęgnacji? Na te oraz wiele innych pytań, odpowiada książka „50 mitów o urodzie”, którą możecie znaleźć tutaj : „50 mitów o urodzie”
Justyna, Warsztat Piękna
Źródła:
50 mitów o urodzie, Zubcowa J., Orasmae-Meder T. Łódź – Galaktyka