Mam obsesję…

Nie ukrywam, że uwielbiam kosmetyki a w szczególności te potocznie nazywane „przeciwzmarszczkowymi”. Mam wielką frajdę z eksperymentów, które wciąż przeprowadzam na swojej skórze i opowiadaniu o nich swoim bliskim czy koleżankom w pracy. Kiedy przychodzę do pracy rano z zaczerwienioną skórą, wszyscy się przyglądają, ale nikt o nic nie pyta, zanim sama nie zacznę opowiadać o eksperymentach z poprzedniego wieczoru. Kiedy natomiast moje kombinacje przynoszą pożądany efekt, moje młodsze koleżanki pytają, „masz twarz jak po fotoszopie, co robisz?”

Moje eksperymentowanie oczywiście ewaluuje, jest to spowodowane zmieniającą się z wiekiem moją skórą jak również kosmetykami, po które sięgam. Obecnie wyzwaniem dla mnie jest zapanowanie nad suchością skóry, tendencją do wiotczenia i pojawiającą się nadwrażliwością. W momencie, kiedy skóra jest przesuszona staje się nadwrażliwa. Kiedy jest cienka, robi się zaczerwieniona i delikatna. Może jest to mniej widoczne na twarzy, ale mój dekolt to obszar specjalnej troski. Wciąż szukam idealnych rozwiązań. Opanowałam już model pielęgnacji nocnej, który sprawia, że rano wstaję z nawilżoną, jasną cerą, ale ostatnio wciąż miałam problem w ciągu dnia. Wieczorny patent, nakładania warstwami kosmetyków od najlżejszego do najcięższego, w ciągu dnia nie ma za bardzo sensu. Rano muszę położyć coś mocno nawilżającego i jednocześnie na tyle „ciężkiego”, aby nie stracić zbyt dużo wody. Dodatkowo jeszcze potrzebowałam kremu z filtrem, szczególnie na szyję i dekolt. I z tym miałam największy problem. Mój dekolt jest wyjątkowo wrażliwy i mimo, że rano skóra jest nawilżona i ma ładny kolor to w ciągu dnia robi się spierzchnięta i czerwona. Wystarczy poranna podróż samochodem do pracy i dekolt jest czerwony. Kremy z filtrami chemicznymi podrażniają moją skórę a te z filtrami fizycznymi przesuszają. Ale mając „bzika” na tym punkcie, szukam dalej i aby nie zapeszyć, jest nadzieja. Z wielką przyjemnością przystąpiłam do testowania kremów z filtrami marki Soleil Toujours. Pierwsze co zrobiłam to spędzając weekend na wsi, co oznacza cały dzień na słońcu, wysmarowałam się kremem z filtrami mineralnymi SPF 45. Krem ma dosyć twardą konsystencję, jest biały. Po kontakcie ze skórą dłoni i twarzy delikatnie konsystencja rozluźnia się, co powoduje, że łatwo i precyzyjnie można się nim nasmarować. Po paru minutach krem integruje się ze skórą, biały nalot znika, skóra ma normalny kolor, jest rozświetlona. Krem mnie zaintrygował z kilku powodów. Ma filtry fizyczne, jest zrobiony na bazie organicznego soku z aloesu, zawiera mnóstwo antyoksydantów, a nawet peptydy, czy komórki macierzyste z jabłek. I tak jak do tej pory zalecano stosowanie po słońcu produktów z antyoksydantami celem regeneracji skóry, tak w tym kremie wszystko jest. Posmarowałam się nim rano, powtórzyłam po kilku godzinach i nie zmyłam go na noc. Ciekawa byłam, czy skóra rano będzie przesuszona. Rano moja skóra była blada, jednolita, nawilżona, nawet bym powiedziała odżywiona, nie swędziała, nie miała czerwonych plam. Zachęcona tym efektem eksperymentowałam dalej i wypracowałam sobie idealną pielęgnację dzienną, oczywiście na ten moment. Rano nakładam na skórę twarzy, szyi i dekoltu krem nawilżający, dodatkowo na twarz wspomniany krem z SPF 45, natomiast na skórę szyi i dekoltu psikam organiczną mgiełkę SPF 50. Mgiełka wnika w delikatną skórę, jest niewyczuwalna, nie brudzi ubrania. Doskonale zabezpiecza przed promieniowaniem UV A i B, mój dekolt nareszcie nie robi się czerwony. Natomiast krem z filtrem na twarzy zabezpiecza skórę nie tylko przed promieniowaniem, ale również przed utratą wody w ciągu dnia. Skóra wieczorem nie jest przesuszona ani szorstka. Jest miękka, nawilżona i miła w dotyku. Spokojnie też można nałożyć makijaż, nie ma efektu „maski”. Swój patent, oczywiście już „sprzedałam” i kolejne osoby potwierdzają.

Zatem zalecam: jeśli po dniu spędzonym w pracy skóra jest przesuszona i zaczerwieniona, oprócz kremu pielęgnacyjnego, nałóż na nią krem z filtrami i antyoksydantami. Skóra wtedy jest doskonale zabezpieczona przed utratą wody, spierzchnięciem, zaczerwienieniem. Promieniowanie słoneczne, czy z monitora twojego komputera, klimatyzacja, nawiewy, bardzo niszczą skórę powodując suchość i podrażnienia. Nie bój się nakładania warstw, kwestia dobrania odpowiednich konsystencji, aby nie obciążać skóry, ale dać jej komfort. Skóra sucha nie musi być wieczorem jeszcze bardziej sucha, zaczerwieniona i zmęczona.

Anna Grela, Twój ekspert w pielęgnacji skóry