Efekt uboczny upiększania.

Moje podejście do makijażu jest bardzo sugestywne. Oczywiście kiedyś sama malowałam się, nie do końca dobrze się z tym czułam, ale eksperymentowałam. Kiedy studiowałam kosmetologię, dowiedziałam się, że pigmenty w kosmetykach kolorowych są takie same jak w farbach drukarskich. Pamiętam do dziś, jak wyobraziłam sobie słup ogłoszeniowy oklejony kolorowymi plakatami. I od tamtej pory przestałam się malować.

Później przez lata obserwowałam skórę kobiet, które codziennie nakładają makijaż na swoją twarz i utwierdzałam się w przekonaniu, że ta decyzja była słuszna. Według mnie makijaż kosmetykami konwencjonalnymi nakładany na skórę codziennie, niszczy skórę w takim samym stopniu jak solarium. Fluid bardzo odwadnia skórę. Warstwa podkładu przez cały dzień zasysa wodę z naskórka, powodując, że z czasem nasza cera robi się szaro          – ziemista, szorstka, powierzchownie przesuszona,  z siatką drobnych zmarszczek. To samo dzieje się z powiekami, na które nakładamy cienie. Ostatnio rozmawiałam z dziewczyną, która powiedziała mi, że porównała skórę swojej mamy i jej koleżanek. Jej mama nigdy nie używała fluidów, w zależności od potrzeby malowała twarz częściowo – usta, rzęsy, powieki, koleżanki natomiast codziennie nakładały makijaż na całą twarz. Obecnie są już  dojrzałymi kobietami i widać, że jej mama skórę ma w znacznie lepszej kondycji niż koleżanki. Takie są właśnie skutki codziennego makijażu. Skóra oprócz klimatyzacji, nawiewów w samochodach, promieniowania UV, otrzymuje dodatkowy czynnik niszczący w postaci makijażu, który z definicji powinien upiększać. Dodatkowo wciąż dostajemy nowe produkty w postaci bazy pod podkład, utrwalaczy, które może i wygładzają, tuszują niedoskonałości cery, ale jakim kosztem? Skóra nie oddycha, męczy się,  woła o pomoc poprzez odwodnienie, grudki, zaskórniki, liszaje i inne wykwity. Do tego jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, jak istotny jest wieczorny demakijaż. Wykonany w pośpiechu, przypadkowymi produktami jest raczej rozmazaniem zanieczyszczeń, niż porządnym oczyszczeniem. Czy o to nam chodzi? Chyba nie, przecież dbamy o cerę, chcemy ładnie wyglądać.

Dlatego od dziś moje drogie Panie, zacznijcie zwracać uwagę na to,  co nakładacie na twarz. Czy wszystko jest Wam potrzebne? A wieczorem, zorganizujcie odpowiednią ilość czasu na porządny demakijaż i oczyszczanie. Najpierw wykonajcie demakijaż olejem kokosowym – tłuste lubi tłuste. Po całym dniu kiedy „przykleiło się” do Waszej skóry już wszystko co mogło, w dłoniach ogrzewacie olej kokosowy i nakładacie go na skórę okrężnymi ruchami. Masujecie delikatnie całą twarz, powieki, usta, szyję. Olej rozpuszcza wszystkie zanieczyszczenia, które zdejmujecie wilgotna myjką. Następnie zmywacie skórę łącznie z dekoltem preparatem oczyszczającym, delikatnym, dobranym do rodzaju skóry. Później robicie delikatny peeling mechaniczny, masujecie twarz, szyję i dekolt okrężnymi ruchami, do momentu aż skóra zrobi się tępa, można dłużej pomasować zwilżając dłonie w wodzie. Następnie zmywacie peeling letnią wodą i nakładacie na wyżej wymieniony obszar, maseczkę właściwą do rodzaju swojej cery. Może być na bazie glinek, czy z enzymami owocowymi. Po zmyciu maseczki zwilżacie skórę tonikiem i dopiero nakładacie krem pielęgnacyjny. Wiem, że to sporo, ale zróbcie to w piątek, sobotę i niedzielę. Gwarantuję, że w poniedziałek Wasze buzie będą promienne, gładkie i piękne!

 

Anna Grela, Twój Ekspert w pielęgnacji