Mniej znaczy więcej.

Kiedy zaczynałam swoją pracę zawodową, cała pielęgnacja skóry opierała się na zabiegach kosmetycznych, wtedy jeszcze nie było „zabiegów lekarskich”. Z czasem pojawiły się pierwsze zabiegi złuszczające na bazie kwasu glikolowego, pierwsze głębokie peelingi chemiczne,  i poszło… W pogoni za nowościami, bez zastanowienia poddajemy się nowym zabiegom, służąc za „króliki doświadczalne”, nie obrażając nikogo. Eksperymentujemy z nowinkami w przeświadczeniu, że należycie pielęgnujemy swoją skórę. A czy faktycznie tak jest?

Zacznijmy od początku. Co rozumiemy przez słowo, pielęgnacja? Jeśli coś pielęgnujemy, to znaczy, że doglądamy, dbamy, utrzymujemy w dobrej kondycji, działamy zachowawczo. Jeśli o coś dbamy, to w celu utrzymania lub poprawy jakości wyglądu. Nie myślimy o działaniu destrukcyjnym, że najpierw coś zepsujemy, a później naprawimy, albo zobaczymy co da się z tym zrobić. A jak myślimy o pielęgnacji skóry?

Skórę mamy jedną na całe życie. Statystyki mówią, że coraz dłużej żyjemy. Jeśli ktoś w dzisiejszych czasach, mówi o „sześćdziesięcioletniej staruszce” to się oburzamy, bo przecież dzisiejsza 60cio latka, to kobieta pełna życia, co najwyżej dojrzała. Wszystkie chcemy dobrze wyglądać i dobrze się czuć w swojej skórze jak najdłużej. Więc po co nam zabiegi, które w opisie marketingowym obiecują odmłodzenie, a faktycznie niszczą skórę – obniżają jej odporność, stresują, zaburzają procesy fizjologiczne.  Mówimy o zdrowym odżywianiu, a naszą skórę karmimy koktajlami młodości z substancji chemicznych. Nawet nie wiemy co dajemy sobie wstrzyknąć. Robimy zabiegi, które z definicji mają odmładzać, a faktycznie zmieniają nam wyraz twarzy. Taki fotoszop w realu. Czy tego naprawdę chcemy? Czy dobry wygląd, to kobieta bez wieku, zrobiona na obraz i podobieństwo ideału piękna. Tylko, kto jest tym ideałem?

Myślę, że każda z nas jest ideałem dla siebie. Każda z nas jest inna i w tej inności jest siła i piękno. I właśnie to pielęgnujmy. Zadbajmy o swoje skóry z należytą troską, to zaprocentuje. Wróćmy do korzeni, zacznijmy od podstaw, naturalne piękno jest w nas.

Dieta jest podstawowym zabiegiem pielęgnacyjnym, odżywia naszą skórę od środka, całą, każdy jej centymetr, a nawet włosy i paznokcie. Powinna być zbilansowana, zgodna z porami roku, bogata w produkty lokalne. Pokarmy powinny być jak najmniej przetworzone, z wiadomego źródła. Zwracajmy uwagę na to co kupujemy, co jemy. Świadome wybory, to zawsze mniej chemii w jedzeniu, lepsza jakość posiłków, lepszy pokarm dla naszej skóry. Z pielęgnacją kosmetykami jest dokładnie tak samo jak z jedzeniem. Obecnie mamy wybór, sztuczne i przetworzone vs naturalne i przyjazne dla skóry. Goniąc za nowościami, zapominamy o podstawowej sprawie – prawidłowym nawilżeniu skóry. Skóra dobrze nawilżona jest zdrowa, wystarczająco odporna na czynniki zewnętrzne, co w efekcie jest najlepszym działaniem opóźniającym zmiany związane z upływem czasu.  Przesuszona skóra jest osłabiona, traci zdolność do regeneracji i obciążanie jej chemią nie poprawi jej kondycji. Niwelowanie stresu, regularna aktywność fizyczna, spędzanie czasu na świeżym powietrzu wśród zieleni to dobre samopoczucie, dotlenienie organizmu, zaróżowione policzki i błysk w oku. Regularne rozciąganie ciała to najlepszy zabieg odmładzający dla naszego organizmu i skóry.  Wymaga tylko chęci i regularności. Mamy wpływ na to jak wyglądamy, nie dajmy się wciągnąć w ten bezsensowny ideał, którego nikt nie widział.

Miałam klientkę, zadbaną bardzo kobietę, aktywną życiowo,  która regularnie raz w miesiącu była na zabiegu kosmetycznym. Nie wiem dokładnie ile miała lat, ale była sporo po 70tce. Po jednym z zabiegów, sama mocno byłam zaskoczona efektem masażu i nowej maseczki, chciałam być miła i powiedziałam: „Pani Ewo, zabieg był super, wszystkie zmarszczki się wyprostowały!” Pani Ewa, popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i odpowiedziała: „Zmarszczki, jakie zmarszczki? Przecież ja nie mam zmarszczek!”;)

 

Anna Grela, Twój Ekspert w pielęgnacji.